H. G. Wells
pierwsi ludzie
na księżycu
„— Odkryłem drogę na księżyc. Ale między odkryciem a zawładnięciem istnieje wielka różnica, teraz powiozę swój sekret znowu na Ziemię. I co potem? Ukrywać tajemnicy dłużej nad rok nie zdołam. A wreszcie przecież inni mogą samodzielnie to samo odkryć. I co wówczas? Całe gromady ludzi wtargną na księżyc i będą walczyli ze sobą i z selenitami, by nim owładnąć. Zrodzą się nowe powody do wojny. Z chwilą odkrycia tajemnicy mojej wszystkie pieczary i tunele księżyca zapełnią się trupami ludzi. Wszystko wątpliwe, to tylko pewne. Właściwie księżyc ludziom jest niepotrzebny. Bo i na co? Cóż zrobili ze swej własnej planety? Pole walk wiecznych! Arenę nieskończonego szaleństwa! Jak małąby była Ziemia, jak długim czas, wymierzony dla życia ludzkiego, nie starczy go dla wypełnienia na Ziemi tego, co jej winni. A co człowiek dotychczas zrobił? Co zrobiła nauka? Wykuwała broń do walki nieustannej szaleńców. Najwyższy czas przestać się tem zajmować. Nie wydam swej tajemnicy nikomu. Niech odkrywają jeszcze tysiące lat!”
„Wobec takich rozmyślań wyłoniła się konieczność zatknięcia na księżycu flagi angielskiej, zacząłem tedy rozwodzić się nad nieoględnością, wskutek której nie zabraliśmy flagi ze sobą, potem zaś przeszedłem na temat nieprawidłowego rozłożenia pasów na fladze, twierdząc, że właściwie nie jest angielską, ale królewską. W krótkich, lecz dosadnych słowach starałem się wyjaśnić Cavorowi tę różnicę.
— Już to prawda! — mówiłem; — angielska, czysto angielska nosi czerwony krzyż na białem polu. A Union-Shack… Union-Chack… Union-Jack[1] zawiera w sobie ideę… znacznie szerszą… To już nie angielska, nie szkocka, nie irlandzka flaga, ale ogólna! Pojmujesz! Ogólna!”
„Właściwie, mimo całego bólu, jaki sprawia młodemu pokoleniu wykręcanie nóg naprzykład, w celu przerobienia go w maszynę, całe to urządzenie znacznie jest rozsądniejsze, aniżeli u nas na Ziemi, gdzie pozwalamy dzieciom wyróść na ludzi, aby potem ich zacząć przekształcać w maszyny.“
maszyny
„Właściwie, mimo całego bólu, jaki sprawia młodemu pokoleniu wykręcanie nóg naprzykład, w celu przerobienia go w maszynę, całe to urządzenie znacznie jest rozsądniejsze, aniżeli u nas na Ziemi, gdzie pozwalamy dzieciom wyróść na ludzi, aby potem ich zacząć przekształcać w maszyny.“
stare rany
nowa broń
„Mieli słuszność średniowieczni kapłani i prześladowcy. Głupie są wszystkie badania dzisiejsze. Ludzie zagłębiają się w nie po uszy, szukając zdobyczy. A ona obdarzonych niemi w miazgę druzgocze. Stare rany i nowa broń — to rzuca ludziom nową religię, to nowe socjalne idee nato, by wnet puścić wszystko z dymem i w zamian dać im nędzę!…”
Potop
Wydawnictwo
H. G. Wells, Pierwsi ludzie na księżycu, pierwsze wydanie 1901 rok.
Wybrawszy, na przykład, pokrytą mchami terasę w odległości piętnastu jardów z okrzykiem: „ot tak!“ „doskonale!“ — jeden za drugim wskoczyliśmy na nią. Potem Cavor, nabrawszy rozpędu, skoczył na dwadzieścia jardów w zaspę śnieżną. Zrazu śmiałem się, patrząc na jego maleńką figurkę z krzywymi nóżkami, odzianą w zbrudzony za szeroki nieco kostium, majestatycznie bujającą w powietrzu, potem sam wykonałem skok taki i opuściłem się tuż obok niego.
Słowem rozbrykaliśmy się jak sztubaki szkolne w czasie pauzy; zmęczeni trochę, usiedliśmy na obrosłym mchem głazie, aby odetchnąć. Cavor z uśmiechem spoglądając na mnie, zwierzał się, że odczuwa „dziwną rozkosz“. Ja również byłem w różowym nastroju. Wtem przyszła mi do głowy myśl całkiem prosta i pozornie nic w sobie strasznego nie mająca.
Wobec takich rozmyślań wyłoniła się konieczność zatknięcia na księżycu flagi angielskiej, zacząłem tedy rozwodzić się nad nieoględnością, wskutek której nie zabraliśmy flagi ze sobą, potem zaś przeszedłem na temat nieprawidłowego rozłożenia pasów na fladze, twierdząc, że właściwie nie jest angielską, ale królewską. W krótkich, lecz dosadnych słowach starałem się wyjaśnić Cavorowi tę różnicę.
— Już to prawda! — mówiłem; — angielska, czysto angielska nosi czerwony krzyż na białem polu. A Union-Shack… Union-Chack… Union-Jack[1] zawiera w sobie ideę… znacznie szerszą… To już nie angielska, nie szkocka, nie irlandzka flaga, ale ogólna! Pojmujesz! Ogólna! — Potem zamilkłem, prawdopodobnie zagubiwszy wątek myśli.
Mieli słuszność średniowieczni kapłani i prześladowcy. Głupie są wszystkie badania dzisiejsze. Ludzie zagłębiają się w nie po uszy, szukając zdobyczy. A ona obdarzonych niemi w miazgę druzgocze. Stare rany i nowa broń — to rzuca ludziom nową religię, to nowe socjalne idee nato, by wnet puścić wszystko z dymem i w zamian dać im nędzę!…
Spojrzałem na niego przerażony nagłą zmianą jego głosu i niepewnością wymowy. Przyszło mi na myśl, że prawdopodobnie otruł się grzybami. Jednak natychmiast zastąpiła ją inna. Wydało mi się, że Cavor łudzi się, sądząc, że odkrył księżyc. On go tylko pierwszy posiadł i to z wydatną moją pomocą. Starałem się, przyjaźnie rękę położywszy mu na ramieniu objaśnić to, jednak myśl moja widocznie była dlań niezrozumiała. Dziwnie trudno było mi ją wyrazić. Po krótkich wysiłkach, by mię zrozumieć, przyczem oczy jego przybrały błędny, rybi wyraz, zaczął na własną rękę czynić rozmaite spostrzeżenia.
Wytrzeźwiałem na chwilkę; Cavora zaś chmiel widocznie silniej jeszcze rozebrał.
— Robaki! — krzyczał — nędzne robaki, wyobrażają sobie, że będę przed nimi pełzał na brzuchu! Na moim… własnym, jedynym brzuchu!
Rozwścieczony skoczył ku nim, jednak tak niezgrabnie, że wywróciwszy kilka kozłów w powietrzu przeleciał przez selenitów i wpadł gdzieś w krzaki. Za kogo oni nas wzięli — nie wiem; tyle tylko pamiętam, że rozbiegli się. Co potem zaszło — nic pomnę. Wydaje mi się, że próbowałem naśladować Cavora, potem biłem się z kimś, uczułem ból… i to wszystko.
Właściwie, mimo całego bólu, jaki sprawia młodemu pokoleniu wykręcanie nóg naprzykład, w celu przerobienia go w maszynę, całe to urządzenie znacznie jest rozsądniejsze, aniżeli u nas na Ziemi, gdzie pozwalamy dzieciom wyróść na ludzi, aby potem ich zacząć przekształcać w maszyny.“
Wystarczy tylko wskazać nową, twórczą a wykonalną ideę, żeby…
nieszczęsny Bedford jest tylko jakby otworem, przez który patrzę na życie
— Odkryłem drogę na księżyc. Ale między odkryciem a zawładnięciem istnieje wielka różnica, teraz powiozę swój sekret znowu na Ziemię. I co potem? Ukrywać tajemnicy dłużej nad rok nie zdołam. A wreszcie przecież inni mogą samodzielnie to samo odkryć. I co wówczas? Całe gromady ludzi wtargną na księżyc i będą walczyli ze sobą i z selenitami, by nim owładnąć. Zrodzą się nowe powody do wojny. Z chwilą odkrycia tajemnicy mojej wszystkie pieczary i tunele księżyca zapełnią się trupami ludzi. Wszystko wątpliwe, to tylko pewne. Właściwie księżyc ludziom jest niepotrzebny. Bo i na co? Cóż zrobili ze swej własnej planety? Pole walk wiecznych! Arenę nieskończonego szaleństwa! Jak małąby była Ziemia, jak długim czas, wymierzony dla życia ludzkiego, nie starczy go dla wypełnienia na Ziemi tego, co jej winni. A co człowiek dotychczas zrobił? Co zrobiła nauka? Wykuwała broń do walki nieustannej szaleńców. Najwyższy czas przestać się tem zajmować. Nie wydam swej tajemnicy nikomu. Niech odkrywają jeszcze tysiące lat!