Stając się sobą

Irvin D. Yalom

Stając się sobą. Pamiętnik psychiatry, Irvin D. Yalom , Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2018.
"Wiem, że wzory zacho­wań doro­słego czło­wieka są zło­żone i ni­gdy nie kształ­tuje ich poje­dyn­czy epi­zod. A jed­nak trwam w prze­ko­na­niu, że moja bez­rad­ność w obli­czu jaw­nego gniewu, uni­ka­nie kon­fron­ta­cji, a nawet goręt­szej dys­ku­sji, nie­chęć do spra­wo­wa­nia funk­cji admi­ni­stra­cyj­nych, które kon­fron­ta­cji i dys­ku­sji wyma­gają – że wszystko to wyglą­da­łoby zupeł­nie ina­czej, gdyby pew­nego wie­czoru przed laty ojciec i Wil­liam nie odcią­gnęli mnie od zaczy­na­ją­cej się bójki. Ale rozu­miem rów­nież, że wycho­wa­łem się w śro­do­wi­sku peł­nym lęku: żela­zne kraty w oknach sklepu, wszech­obecne zagro­że­nie i cią­żąca na nas pamięć o euro­pej­skich Żydach, tro­pio­nych i zabi­ja­nych jak dzi­kie zwie­rzęta. Ucieczka była jedyną stra­te­gią, jakiej nauczył mnie ojciec. (…)

Nie­ustan­nie usi­ło­wa­łem oczy­ścić swój umysł z codzien­nych zmar­twień i medy­to­wać nad nie­re­du­ko­wal­nym doświad­cze­niem bytu.

Stając się sobą. Pamiętnik psychiatry, Irvin D. Yalom , Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2018.

 

Im jestem star­szy, tym trud­niej wery­fi­ko­wać odpo­wie­dzi na takie pyta­nia. Pró­buję odtwo­rzyć frag­menty swo­jej mło­do­ści, ale kiedy pytam o nie sio­stry, kuzy­nów i przy­ja­ciół, jestem wstrzą­śnięty tym, jak odmien­nie pamię­tamy prze­szłość. Także w codzien­nej pracy z pacjen­tami, gdy poma­gam im rekon­stru­ować początki ich życia, prze­ko­nuję się coraz dobit­niej, jak bar­dzo kru­cha i zmienna jest natura rze­czy­wi­sto­ści. Nasze wspo­mnie­nia, bez wąt­pie­nia rów­nież te, o któ­rych tu piszę, są w o wiele więk­szym stop­niu fik­cją, niż chcie­li­by­śmy sądzić.

Śmierć – piknik życia

Cho­ciaż śmierć postrze­gam jako odle­gły sztorm koń­czący pik­nik życia, jestem zara­zem prze­ko­nany, że szczera kon­fron­ta­cja z wła­sną śmier­tel­no­ścią może odmie­nić spo­sób życia: pomaga nam try­wia­li­zo­wać to, co try­wialne, i daje odwagę, by żyć tak, żeby­śmy niczego nie żało­wali. Iluż to filo­zo­fów w taki czy inny spo­sób wyra­żało pogląd sta­no­wiący echo lamentu mojej pacjentki umie­ra­ją­cej na raka: „Szkoda, że musia­łam cze­kać aż do chwili, gdy moje ciało jest wynisz­czone przez nowo­twór, by nauczyć się życia”.

Wol­ność to fun­da­men­talne poję­cie, cen­tralne dla wielu myśli­cieli egzy­sten­cjal­nych. W moim rozu­mie­niu odnosi się ono do idei mówią­cej, że żyjemy w świe­cie, w któ­rym nie ma inte­gral­nego ładu, więc sami musimy być auto­rami wła­snego życia, wła­snych wybo­rów i dzia­łań. Tak rozu­miana wol­ność rodzi silny nie­po­kój i wielu z nas lgnie do bogów lub dyk­ta­to­rów, by pozbyć się tego brze­mie­nia. Jeśli jeste­śmy, mówiąc sło­wami Sar­tre’a, „nie­kwe­stio­no­wa­nym auto­rem” tego, co się nam przy­da­rza, to nasze naj­sta­ran­niej pie­lę­gno­wane idee, naj­szla­chet­niej­sze prawdy, fun­da­menty naszych prze­ko­nań muszą ustą­pić wobec świa­do­mo­ści, że wszystko na tym świe­cie jest dzie­łem przy­padku.

Moje fascy­na­cje zain­spi­ro­wały Mari­lyn do napi­sa­nia Histo­rii kobie­cych piersi, stu­dium kul­tu­ro­znaw­czego poświę­co­nego temu, jak ciało kobiety było postrze­gane i przed­sta­wiane na prze­strzeni wie­ków. Ale moim fawo­ry­tem jest książka Birth of the Chess Queen. Mari­lyn prze­śle­dziła w niej ewo­lu­cję figury sza­cho­wej, która przez setki lat była nie­obecna na sza­chow­ni­cach i po raz pierw­szy poja­wiła się około roku 1000 jako naj­słab­szy z pio­nów. Stop­niowo zyski­wała na sile, w miarę jak praw­dziwe kró­lowe odgry­wały w Euro­pie coraz poważ­niej­szą rolę, a swój obecny sta­tus naj­sil­niej­szej figury sza­cho­wej osią­gnęła pod koniec XV wieku, za pano­wa­nia kró­lowej hisz­pań­skiej Iza­beli. Przy­słu­chi­wa­łem się Mari­lyn odczy­tu­ją­cej frag­menty swo­ich ksią­żek w księ­gar­niach lub na uczel­niach i zawsze odczu­wa­łem przy tym głę­boką dumę.

Wiara w to, że Bóg wyzna­czył nam jakiś cel, działa uspo­ka­ja­jąco. Ludzie nie­wie­rzący nie czują się dobrze ze świa­do­mo­ścią, że sami muszą sobie rzu­cać patyki.

Doktor Irvin D. Yalom, uro­dzony w Waszyng­to­nie w 1931 roku, jest eme­ry­to­wa­nym pro­fe­so­rem psy­chia­trii Uni­wer­sy­tetu Stan­forda i zna­nym pisa­rzem. Autor kla­sycz­nych pod­ręcz­ni­ków Psy­cho­te­ra­pia gru­powa i Psy­cho­te­ra­pia egzy­sten­cjalna, napi­sał także sze­reg ksią­żek o swo­ich doświad­cze­niach z pracy psy­cho­te­ra­peu­tycz­nej, takich jak Kat miło­ści czy Mama i sens życia, oraz kilka powie­ści o styku psy­chia­trii z filo­zo­fią egzy­sten­cjalną – nur­tem filo­zo­ficz­nym roz­wa­ża­ją­cym sens życia oraz nie­odzowne jego ele­menty, takie jak śmierć. W ten spo­sób powstały mię­dzy innymi dzieła Kiedy Nie­tz­sche szlo­chał i Kura­cja według Scho­pen­hau­era. 

Stając się sobą Pamiętnik psychiatry

Na swoim koncie w popularnym portalu społecznościowym Irvin D. Yalom podzielił się 31 marca informacją o śmierci swojej żony oraz nowej książce, którą wspólnie pisali  w trakcie zmagań Marylin z chorobą i śmiercią (zmarła w listopadzie 2019 roku). Drugą połowę książki, jak przyznał dr Yalom będzie musiał napisać sam. Roboczy tytuł: A Matter of Death and Life.