Albert Camus - w trakcie opisu
1913 – 1960
„Wygnanie i królestwo”, zbiór sześciu opowiadań Alberta Camusa- nie wszystkie są interesujące, jako całość warte jednak uwagi.
Tym razem to nie opowiadania grały pierwsze skrzypce, a ich przekład. „Wygnanie i królestwo” czytałam w przekładzie Anny Guze, dobrych parę lat temu; nowe tłumaczenie, jest inne, nowoczesne, jakby zatraciło potoczność języka, będąc jednocześnie poprawnym, zgodnym z obecnymi wytycznymi.
Starannie wydana, nowoczesna (jakkolwiek to słowo się zestarzeje jutro) szata graficzna wszystkich dzieł Alberta Camusa z PIW, zwraca uwagę. „Upadek”, „Obcy” czy „Dżuma” w nowej odsłonie zachwyciły mnie, wyłowiły z odmętu przeszłości dzieła jednego z najmłodszych noblistów w dziedzinie literatury.
Trzy z opowiadań szczególnie mi się spodobały, tym razem jednak bardziej niż opowiadania, ich treść, a właściwie ich przekłady zwróciły moją uwagę. Nie raz słyszałam, że tłumaczenie to jakby nowe dzieło, w przeszłości bywało, że tłumaczenia były albo marnej jakości, albo tłumacza poniosła zbytnio wyobraźnia, jak jest tym razem? Czy nowy przekład, ostatniej książki Alberta Camusa, wydanej za jego życia żyje również własnym życiem? Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć, gdyby tylko chodziło o tłumacza! Co z czytelnikiem, jego odbiorem słów? Zapewne temat rzeka,
Fragmenty:
„Renegat czyli umysł zmącony” w przekładzie Anny Wasilewskiej oraz „Renegat albo umysł zmącony” w tłumaczeniu Anny Guze.
Fagment „Renegat, czyli umysł zmącony” w tłumaczniu Anny Wasilewskiej:
Chwała mu, on był panem, jedynym panem, a jego bezspornym przywilejem była niegodziwość, nie ma dobrych panów. Pierwszy raz, wskutek zniewag, z ciałem wijącym z bólu, zdałem się na niego i uznałem jego zły porządek, wielbiłem w nim złowrogą postawę świata. Więzień jego królestwa, w sterylnym mieście wyrzeźbionym w górze soli, odcięty od natury, pozbawiony nietrwałych i rzadkich roślin pustyni, wolny od przypadków i czułości, jakie znają nawet słońce i pisaki, od nagłego obłoku, krótkiego i gwałtownego deszczu; więzień miasta porządku, o prostych rogach , czworobocznych izbach, zamieszkanego przez sztywnych ludzi, bez przymusu stałem się jego nienawistnym i storturowanym obywatelem, wyparłem się długiej historii, której mnie nauczono. Oszukano mnie, tylko królestwo zła nie ma skazy, oszukano mnie, prawda jest kwadratowa, ciężka, gęsta, nie znosi niuansów; dobro jest snem, dążeniem wciąż odraczanym i ściganym z potwornym wysiłkiem, celem nieosiągalnym, jego królestwo jest niedostępne. Tylko zło może dojść do ostatecznych granic i rządzić niepodzielnie, jemu trzeba służyć, żeby ustanowić jego widzialne królestwo, potem zobaczymy, potem, co znaczy potem? tylko zło jest obecne, precz z Europą, z rozumem, honorem, krzyżem. Tak, musiałem nawrócić się na religię moich panów, tak, byłem niewolnikiem, ale skoro ja też jestem zły, nie jestem już niewolnikiem, chociaż mam spętane nogi, a moje usta są nieme. Och!, ten upał przyprawia mnie o szaleństwo, pustynia krzyczy w nieznanej jasności, a ja wypieram się tego drugiego, Pana łagodności, którego samo imię mnie odstręcza, bo teraz go poznałem. Marzył i chciał kłamać, obcięto mu język, żeby jego slowa nie mamiły już świata, przebito mu głowę gwoździami, jego biedną głowę, jak teraz moja, co za breja, jestem zmęczony, ziemia nie zadrżała, jestem pewien, że nie zabito sprawiedliwego, nie potrafię w to uwierzyć, nie ma sprawiedliwych, są tylko źli panowie, którzy zaprowadzili rządy nieubłaganej prawdy. Tak, tylko bożek ma władzę, jest jedynym bogiem tego świata, nienawiść to jego przykazanie, źródło wszelkiego życia, świeża woda, świeża jak mięta, która mrozi usta i pali żołądek.”
Fagment „Renegat albo umysł zmącony” w tłumaczeniu Anny Guze:
„Chwała mu, on jest władcą i jedynym panem, którego bezspornym atrybutem jest złość, nie ma dobrych panów. I gdy całe moje ciało krzyczało z bólu, dzięki zniewagom po raz pierwszy zdałem się na jego wolę, uznałem jego złośliwy porządek, uwielbiłem w nim złą zasadę świata. Więzień jego królestwa, jałowego miasta wyrzeźbionego w górze soli, odciętego od natury, pozbawionego przelotnej i rzadkiej roślinności pustyni, wolnego od tych przypadków czy czułości, jakie znają nawet słońce i piaski – obłok, gwałtowny i krótki deszcz – więzień miasta porządku, gdzie kąty są proste, pokoje kwadratowe i sztywno wyprostowani ludzie, stałem się dobrowolnie jego storturowanym i pełnym nienawiści obywatelem, wyparłem się tej długiej historii, której mnie nauczono. Oszukano mnie, tylko panowanie złości jest bez skazy, oszukano mnie, prawda jest kwadratowa, ciężka, gęsta, nie znosi odcieni, dobro jest marzeniem, projektem wciąż odkładanym, któremu towarzyszy wyczerpujący wysiłek, granicą, której nie osiąga się nigdy, jego panowanie jest niemożliwe. Tylko zło może dojść do ostatecznych granic i rządzić niepodzielnie, jemu trzeba służyć, żeby utwierdzić jego widzialne królestwo, potem się zobaczy, potem, co to znaczy potem, tylko zło jest obecne, precz z Europą, z rozsądkiem, z honorem i krzyżem. Tak, musiałem nawrócić się na religię moich panów, tak tak, byłem niewolnikiem, ale jeśli ja także jestem zły, nie jestem już niewolnikiem, choć mam spętane nogi i nieme usta. O, ten żar doprowadza mnie do szaleństwa, pustynia krzyczy cała w świetle nie do zniesienia, wypieram się tamtego, Pana łagodności, samo jego imię budzi we mnie bunt, znam go bowiem teraz. Marzył i chciał kłamać, ucięto mu język, żeby jego słowo nie oszukiwało już świata, przebito go gwoździami, głowę także, tę biedną głowę, jak moja teraz, co za papka, jaki jestem zmęczony, a ziemia nie zadrżała, wiem na pewno, nie zabili sprawiedliwego, nie chcę w to wierzyć, nie ma sprawiedliwych, są tylko źli panowie, którzy ustanowili rządy nieubłaganej prawdy. Tak, tylko bożek ma władzę, on jest jedynym bogiem tego świata, przykazaniem jego jest nienawiść, źródło wszelkiego życia, świeża woda, świeża jak mięta, która mrozi usta i pali żołądek.”
Albert Camus „Wygnanie i Królestwo”
Ostatnia książka wydana za życia autora. Składa się na nią sześć opowiadań (w nawiasie tytuły opowiadań w tłumaczeniu Joanny Guze):
Niewierna żona, (Wiarołomna żona)
Renegat, czyli umysł zmącony (Renegat albo umysł zmącony)
Niemi,
Gość,
Jonas, czyli artysta przy pracy (Jonas albo artysta przy pracy)
Kamień, który rośnie (Rosnący kamień)
W nowym przekładzie Anny Wasilewskiej (PIW, Warszawa 2024) brakuje mi czegoś, trudno określić właściwie czego. Różni się ono znacznie od tłumaczenia Joanny Guze, w którym język zdaje się być jakby potocznym językiem, przemawiającym do wyobraźni, mojej wyobraźni. Przykładowo „Rządzą w swoich jałowych domach…”, starszy przekład „Panowie pustych domów”.
Nowe tłumaczenie – może i jest zgodne z obecnymi zasadami przekładu, ale nie potrafię sobie wyobrazić Alberta Camusa w takiej odsłonie, brakuje mi naturalności, język jakby jest ostry.
jałowe versus puste
sterylnym versus jałowego
„dobro jest snem” – stary „dobro jest marzeniem”
Fagment „Renegat, czyli umysł zmącony” w tłumaczniu Anny Wasilewskiej:
Chwała mu, on był panem, jedynym panem, a jego bezspornym przywilejem była niegodziwość, nie ma dobrych panów. Pierwszy raz, wskutek zniewag, z ciałem wijącym z bólu, zdałem się na niego i uznałem jego zły porządek, wielbiłem w nim złowrogą postawę świata. Więzień jego królestwa, w sterylnym mieście wyrzeźbionym w górze soli, odcięty od natury, pozbawiony nietrwałych i rzadkich roślin pustyni, wolny od przypadków i czułości, jakie znają nawet słońce i pisaki, od nagłego obłoku, krótkiego i gwałtownego deszczu; więzień miasta porządku, o prostych rogach , czworobocznych izbach, zamieszkanego przez sztywnych ludzi, bez przymusu stałem się jego nienawistnym i storturowanym obywatelem, wyparłem się długiej historii, której mnie nauczono. Oszukano mnie, tylko królestwo zła nie ma skazy, oszukano mnie, prawda jest kwadratowa, ciężka, gęsta, nie znosi niuansów; dobro jest snem, dążeniem wciąż odraczanym i ściganym z potwornym wysiłkiem, celem nieosiągalnym, jego królestwo jest niedostępne. Tylko zło może dojść do ostatecznych granic i rządzić niepodzielnie, jemu trzeba służyć, żeby ustanowić jego widzialne królestwo, potem zobaczymy, potem, co znaczy potem? tylko zło jest obecne, precz z Europą, z rozumem, honorem, krzyżem. Tak, musiałem nawrócić się na religię moich panów, tak, byłem niewolnikiem, ale skoro ja też jestem zły, nie jestem już niewolnikiem, chociaż mam spętane nogi, a moje usta są nieme. Och!, ten upał przyprawia mnie o szaleństwo, pustynia krzyczy w nieznanej jasności, a ja wypieram się tego drugiego, Pana łagodności, którego samo imię mnie odstręcza, bo teraz go poznałem. Marzył i chciał kłamać, obcięto mu język, żeby jego slowa nie mamiły już świata, przebito mu głowę gwoździami, jego biedną głowę, jak teraz moja, co za breja, jestem zmęczony, ziemia nie zadrżała, jestem pewien, że nie zabito sprawiedliwego, nie potrafię w to uwierzyć, nie ma sprawiedliwych, są tylko źli panowie, którzy zaprowadzili rządy nieubłaganej prawdy. Tak, tylko bożek ma władzę, jest jedynym bogiem tego świata, nienawiść to jego przykazanie, źródło wszelkiego życia, świeża woda, świeża jak mięta, która mrozi usta i pali żołądek.”
"Ludzie, którzy nie mieli nic, ale nie służyli nikomu, nędzarze, a zarazem wolni władcy dziwnego królestwa."
"Niewierna żona"
„Chwała mu, on jest władcą i jedynym panem, którego bezspornym atrybutem jest złość, nie ma dobrych panów. I gdy całe moje ciało krzyczało z bólu, dzięki zniewagom po raz pierwszy zdałem się na jego wolę, uznałem jego złośliwy porządek, uwielbiłem w nim złą zasadę świata. Więzień jego królestwa, jałowego miasta wyrzeźbionego w górze soli, odciętego od natury, pozbawionego przelotnej i rzadkiej roślinności pustyni, wolnego od tych przypadków czy czułości, jakie znają nawet słońce i piaski – obłok, gwałtowny i krótki deszcz – więzień miasta porządku, gdzie kąty są proste, pokoje kwadratowe i sztywno wyprostowani ludzie, stałem się dobrowolnie jego storturowanym i pełnym nienawiści obywatelem, wyparłem się tej długiej historii, której mnie nauczono. Oszukano mnie, tylko panowanie złości jest bez skazy, oszukano mnie, prawda jest kwadratowa, ciężka, gęsta, nie znosi odcieni, dobro jest marzeniem, projektem wciąż odkładanym, któremu towarzyszy wyczerpujący wysiłek, granicą, której nie osiąga się nigdy, jego panowanie jest niemożliwe. Tylko zło może dojść do ostatecznych granic i rządzić niepodzielnie, jemu trzeba służyć, żeby utwierdzić jego widzialne królestwo, potem się zobaczy, potem, co to znaczy potem, tylko zło jest obecne, precz z Europą, z rozsądkiem, z honorem i krzyżem. Tak, musiałem nawrócić się na religię moich panów, tak tak, byłem niewolnikiem, ale jeśli ja także jestem zły, nie jestem już niewolnikiem, choć mam spętane nogi i nieme usta. O, ten żar doprowadza mnie do szaleństwa, pustynia krzyczy cała w świetle nie do zniesienia, wypieram się tamtego, Pana łagodności, samo jego imię budzi we mnie bunt, znam go bowiem teraz. Marzył i chciał kłamać, ucięto mu język, żeby jego słowo nie oszukiwało już świata, przebito go gwoździami, głowę także, tę biedną głowę, jak moja teraz, co za papka, jaki jestem zmęczony, a ziemia nie zadrżała, wiem na pewno, nie zabili sprawiedliwego, nie chcę w to wierzyć, nie ma sprawiedliwych, są tylko źli panowie, którzy ustanowili rządy nieubłaganej prawdy. Tak, tylko bożek ma władzę, on jest jedynym bogiem tego świata, przykazaniem jego jest nienawiść, źródło wszelkiego życia, świeża woda, świeża jak mięta, która mrozi usta i pali żołądek.” Anna Guze
reviewed
Kaleka noga / ułomna noga
W opowiadaniu „Niemi” również stare tłumaczenie bardziej mi się podoba, „kaleka noga” przywołuje szybsze skojarzenia, niż „ułomna noga”. Może to tylko ja tak to odbieram?
„Yvars nie widział ich jednak. Jechał ociężale bulwarem górującym nad portem. Jego ułomna noga spoczywała na nieruchomym pedale roweru, druga zaś z trudem pokonywała opór bruku, jeszcze mokrego od nocnej wilgoci.” Nowe vs stare – „Yvars nie widział jednak ni morza, ni nieba. Jechał ciężko bulwarami górującymi nad portem. Jego kaleka noga spoczywała sztywno na nieruchomym pedale roweru, druga pokonywała z trudem opór jezdni, mokrej jeszcze od nocnej wilgoci. „
„


„Janine poczuła dreszcz. Obróciła się znowu, poczuła przy sobie twarde ramię męża i nagle, na wpół uśpiona, przylgnęła do jego boku. Dryfowała na falach majaków, nie zapadając w sen, uczepiona tego ramienia z nieświadomą zachłannością, jak najpewniejszej przystani. Mówiła, ale z jej ust nie wychodził żaden dźwięk. Mówiła, ale ledwie słyszała samą siebie. Czuła tylko ciepło Marcela. Od dwudziestu lat, każdej nocy, w cieple, zawsze we dwoje, nawet gdy byli chorzy, nawet w podróży, jak teraz… Co robiłaby sama w domu? Bez dziecka! Czy tego jej brakowało? Nie wiedziała. Podążała za Marcelem, to wszystko, cieszac się, że jest komuś potrzebna. Na pewno jej nie kochał. Miłość, nawet wroga, nie ma tak ponurej twarzy. Ale jaką on ma twarz? kochali sie w nocy, nie widzac się, po omacku. Czy istnieje jakaś inna miłość ni ta w ciemności, miłość krzycząca w świetle dnia? Tego nie wiedziała, wiedziała tylko, ze Marcel jej potrzebuje i że sama potrzebuje tej jego potrzeby, żyła nią w nocy i za dnia, zwłaszcza w nocy, każdej nocy, bo on nie chciał być sam, nie chciał się starzeć ani umierać, z tym upartym wyrazem twarzy, który rozpoznawała niekiedy w twrazach innych meżczyzn, jednym wspólnym wyrazem twarzy tych obłąkańców, którzy maskują się pozorami rozsądku, aż dosięga ich szał i w rozpaczy rzucają się na ciało kobiety, bez pożądania, żeby ukryć w nim strach, rozbudzony samotnością i nocą. (…)”
stare tłumaczenie:
„Janine zadrżała. Odwróciła się znowu, poczuła przy swoim ramieniu twarde ramię męża i nagle, na wpół jeszcze śpiąc, przytuliła się do niego. Odpływała od brzegu na powierzchni snu, trzymając się tego ramienia nieświadomie, zachłannie, jakby to był jej najpewniejszy port. Mówiła, ale żaden dźwięk nie wychodził z jej ust. Mówiła, ale ledwie słyszała się sama. Czuła tylko ciepło Marcela. Od dwudziestu z górą lat co noc w jego cieple, zawsze ich dwoje, nawet gdy byli chorzy, nawet w podróży, jak teraz… Co zrobiłaby zresztą sama w domu? Nie miała dziecka! Czy nie tego jej brakowało? Nie wiedziała. Szła za Marcelem, ot i wszystko, rada, że ktoś jej potrzebuje. Nie dawał jej innej radości prócz tej, że czuła się potrzebna. Na pewno jej nie kochał. Miłość, nawet pełna nienawiści, nie ma tej kwaśnej twarzy. Ale jaka jest twarz miłości? Kochali się w nocy, nie widząc siebie, po omacku. Czy jest inna miłość prócz miłości w ciemnościach, czy jest miłość krzycząca w świetle dnia? Nie wiedziała, ale wiedziała, że jest Marcelowi potrzebna i że ta potrzeba jest jej potrzebna, że żyje nią dniem i nocą, nocą zwłaszcza, noc w noc, kiedy nie chciał być sam ani starzeć się, ani umrzeć, z tym swoim wyrazem uporu, jaki dostrzegała czasem na twarzach innych mężczyzn, jedynym wspólnym wyrazem tych obłąkańców, którzy maskują się, przybierając rozsądne miny aż do chwili, kiedy ogarnia ich szaleństwo i rzuca rozpaczliwie ku ciału kobiety, bez pragnienia, szukających w nim ucieczki przed tym, co straszne w samotności i nocy.”
"Nie, nie kochał jej, po prostu bał się tego, co nie jest nią"
"Niewierna żona"
„Obróciła się znowu, poczuła na sobie twarde ramię męża

Eye-Catching Eyeliner
There will still be a heavy emphasis on eye makeup in the months to come, because masks are still a thing. We’re predicting a rise in unexpected and intense eyeliner looks. „I’m looking forward to seeing liners in various colors like deep berry reds and purples, rich vine greens to be used alongside the traditional black liners,” Soh says. Models graced the runway with deep blue eyeliner for the Dior Haute Couture Autumn-Winter 2021-2022 show.

The eyeshadow trends for fall prove one thing: there are no rules when it comes to makeup. The looks that we’ve recently seen on runways and social media all exude an essence of playfulness and joy, which captures our mood for the fall.
For Georgio Armani Prive’s presentation, models were clad in color-blocked shadow in pastel hues. The Off-White show saw washes of bright blue and yellow eyeshadow draped across the inner and outer corners of the eye.